Każdy odczuwa historię Holocaustu na swój sposób.
Jedni płaczą na myśl o tak wielkim cierpieniu.
Drudzy nie są w stanie wyobrazić sobie takiego ogromu bólu.
Jeszcze inni pogodzeni z tą tragedią starają się być jak najlepszą wersją siebie, aby ulepszyć świat i nie dopuścić ponownie do podobnej sytuacji.
Następni śpiewają i modlą się dziękując Bogu za otrzymane życie, którego wartość znali więźniowie obozów zagłady, a które w dzisiejszych czasach jest tak niedoceniane.
Wszystkie te rodzaje świadectwa zaobserwowałam podczas Marszu Żywych. Widziałam płaczące młode dziewczyny na schodach bloku nr 5. Dostrzegłam niedowierzanie w oczach mężczyzny patrzącego na sterty włosów.
Rozmawiałam z kobietami, które podkreślały, że musimy kochać się nawzajem bez względu na religię, poglądy czy narodowość.
Słyszałam głośne śpiewy młodzieży pośród bloków Auschwitz, co było zaskakujące, ale nie było w tym absolutnie żadnej zniewagi, lecz tylko hołd ofiarom i dziękczynienie za otrzymane życie.
W rozmowach z uczestnikami 30. Marszu Żywych starałam się dowiedzieć coś o Marszu jak i o samej kulturze żydowskiej.
69-letnia Żydówka z Chicago, której rodzina wyemigrowała do Stanów z Europy po I wojnie światowej wspominała, jak będąc młodą dziewczyną razem ze znajomymi że szkoły pomagała przesiedlonym do Ameryki poszkodowanym w drugiej wojnie światowej. Mieszkali oni w niedalekiej miejscowości, a było ich ok. 4 tys. Opowiadała jak bardzo zaangażowana była ówczesna młodzież w akcję niesienia pomocy oraz jak bardzo była dociekliwa. Wyraziła zaniepokojenie porównując dawnych nastolatków z obecnymi. Podkreśliła, że młodzi Amerykanie nie znają historii. Nie są wystarczająco wyedukowani w szkołach. W USA głównie Żydzi w swoich społecznościach zachowują pamięć o ofiarach Shoa.
Amerykański profesor zaczął rozmowę ze mną i moimi koleżankami spostrzegłszy naszą flagę. Pytał się o naszą wiedzę o Zagładzie oraz jak ją odbieramy, ponieważ chciał zbadać stosunek polskiej młodzieży do sytuacji żydowskiej w czasie II w.ś. Opowiedziałam mu więc jak ważną częścią historii jest dla mnie II w.ś. i to, że staram się na wiele sposobów pogłębić moją wiedzę o niej. Wyraziłam swój szacunek do ofiar Holocaustu. Moje koleżanki odpowiedziały podobnie. Był pozytywnie zaskoczony naszymi wypowiedziami.
Dwie panie z Japonii, które zaczepiłam podczas wymarszu z Auschwitz bardzo chętnie dzieliły się ze mną swoimi historiami i refleksjami. Jedna z nich powiedziała mi, że jest to już jej 4 marsz, a na pewno pojawi się na kolejnych. Japonki opowiadały mi o stowarzyszeniu, do którego należą ,,Holocaust Education Center'', dzięki któremu właśnie pojawiły się na Marszu Żywych. Gdy zapytałam się co uważają o świadomości japońskich młodych ludzi o Holocauście, obie posmutniały. Jedna z nich chwyciwszy mnie pod ramię powiedziała, że japońska młodzież nie zna dobrze tej części historii, więc nie wyciągnęła z niej żadnych wniosków. 'Młodzi ludzie w Japonii mają duży problem. Nie kochają się nawzajem, nie tolerują swoich kolegów z klasy, czasem ich nawet nienawidzą' powiedziała jedna z Japonek. ' Musimy uczyć ich wzajemnej miłości'.
Rozmawiając z moim rówieśnikiem Maximo z Argentyny dowiedziałam się, że Marsz Żywych jest dla nich znany od małego. Rodzice opowiadają im o nim i umożliwiają wyjazd na niego. Przyjechał do Polski razem z kolegami, aby wziąć udział w Marszu, a potem wybierali się do Izraela, gdzie Max był już 4 razy.
Marsz Żywych jest wspaniałą inicjatywą, która łączy młodych i starszych z całego świata. Jednoczy Żydów i daje im możliwość uczczenia ofiar, a także podkreślenie wartości ludzkiego życia. Jest także bardzo dobrą formą integracyjną, ponieważ różnorodność narodowości uczestników daje okazję do poznania życia w odległych krajach, ale także umocnienia się w prawdzie, że wszyscy jesteśmy, zawsze byliśmy i zawsze będziemy takimi samymi ludźmi.
Klaudia z IIa